Dzisiaj o lakierze piaskowym, co do którego mam mocno mieszane uczucia. Moja wewnętrzna maruda mówi mi, że do kilku rzeczy można by się przyczepić...
|
My Secret Sandy 172 Blue Sparks |
I tak począwszy od buteleczki... a raczej zakrętki. Rozumiem, że taki jest design tej firmy i nic na to nie poradzę. Jednak kształt zakrętki, jej wielkość i nieporęczność doprowadza mnie do szewskiej pasji. Jest za krótka, za szeroka, za kwadratowa i w ogóle niewygodna. Wielka szkoda, bo sam pędzelek jest całkiem fajny (lekko spłaszczony, nie za szeroki i nie za wąski).
|
My Secret Sandy 172 Blue Sparks
|
W buteleczce jak widać lakier mieni się jak oszalały. Widać praktycznie same drobinki, niebieskie, turkusowe, trochę zielonych. Na paznokciu już tak kolorowo nie jest. W słońcu owszem, jest szał. W cieniu niestety dominuje grafitowa baza, która (ponieważ brokatem nie jest) trochę zbyt mocno jak na mój gust się błyszczy. Wygląda to tak jakby piasek był nie do końca wyschnięty.
Niestety przy dwóch warstwach na paznokciach nadal widzę prześwity. Pod słońce, końcówki paznokci - to już w ogóle... Na zdjęciach prześwitów nie ma. Zniknęły. Na żywo w sumie też tylko ja je widzę...
No ale chyba nie jest AŻ TAK źle, o co mi chodzi? Wygląda chyba nie najgorzej, szybciutko wysycha, nie brudzi skórek przy ich czyszczeniu, w ogóle zmywa się łatwo. W dotyku jest delikatny, nie zahacza o ubrania, włosy. Wygląda na to, że lakier nastroił mnie do siebie niezbyt pozytywnie przez ten fatalny (jak dla mnie) uchwyt pędzelka... i czepiam się dla zasady... Bo jednak wiem, że będę go nosić, jest niebrzydki i przede wszystkim - można nim zrobić ekspresowe mani.
|
My Secret Sandy 172 Blue Sparks
|
|
My Secret Sandy 172 Blue Sparks
|
|
My Secret Sandy 172 Blue Sparks
|
|
My Secret Sandy 172 Blue Sparks
|
|
My Secret Sandy 172 Blue Sparks
|
|
My Secret Sandy 172 Blue Sparks
|
|
My Secret Sandy 172 Blue Sparks
|
|
My Secret Sandy 172 Blue Sparks
|