Przynajmniej się postaram ;)
Pochwalę się dziś moimi nowymi nabytkami, oraz paznokciami zmalowanymi specjalnie dla jednej z wizażanek.
To moje pierwsze lakiery z Essence - do tej pory nie wiedzieć czemu zwracałam uwagę tylko na ich top coaty czy akcesoria. I po co się było tyle upierać... a raczej opierać? Lakierem maluje się bardzo przyjemnie, pędzelek jest szeroki, lekko zaokrąglony na boczkach i dość płaski. Wystarczą dwie warstwy do pełnego krycia. Zmywanie jest bezproblemowe - jak na lakier z brokatem. Trwałości niestety określić nie mogę - pokryłam go warstwą INM Out The Door więc chyba raczej oceniałabym jego. Faktem też jest, że top na tym lakierze to pomyłka, najzwyczajniej w świecie "zjadł" trochę brokatu z góry.
Essence 143 I'm the boss! i 126 date in the moonlight |
Essence 143 I'm the boss! |
Essence 143 I'm the boss! + INM |
Essence 143 I'm the boss! bez topa |
Essence 143 I'm the boss! + INM |
Jeszcze jedna rzecz... Na wszystkich zdjęciach (na paznokciach) lakier to 143 I'm the boss! - tego drugiego jeszcze nie zdążyłam wypróbować. Jak widać, czasem jest on szary, czasem wręcz granatowy - zależy od światła, nigdy jednak nie jest taki jak w buteleczce. Niestety, na paznokciach wygląda na sporo ciemniejszy. Nadal jest piękny, ale zdecydowanie dostajemy co innego niż się spodziewaliśmy.
I jak mówiłam, mani specjalne dla jednej z wizażanek. Inspirowane Alicją w Krainie Czarów.