środa, 14 listopada 2012

Alice had a vision - again

Od dawna szukałam fioletu, który miałby to coś... Nie za jasny, elegancki, ale przy okazji nie nudny. Ten mnie do siebie przekonał, chociaż nie było to zauroczenie od pierwszego spojrzenia - głównie dlatego, że w sklepie wydał mi się jakiś taki... festyniarski. Wina zapewne oświetlenia i drobinek, które osadziły się w nadmiarze na butelce. Ale od czego są swatche w internecie? ;) Dodatkową motywacją do zakupu był fakt, że jest to lakier z edycji limitowanej i niestety w ekspresowym tempie znikał z półek. Wolałam nie żałować po fakcie, że przepuściłam okazję.

Lakier w każdym świetle wygląda inaczej (czasem jest aż czarny z lekką fioletową poświatą), drobinki ślicznie się skrzą i jest ich w sam raz. Jest niestety dość gęsty, moim zdaniem trudno go rozprowadzić równomiernie. Dwie warstwy wystarczą do pełnego krycia, o ile maluje się bardzo uważnie i dokładnie pokrywa każdy milimetr płytki. No cóż, niektóre lakiery mają to do siebie, że praktycznie "same malują" paznokcie, ten niestety wymaga więcej zaangażowania.

Myślę jednak, że efekt jest tego wart.


Essence 02 Alice had a vision - again

Essence 02 Alice had a vision - again

Essence 02 Alice had a vision - again

Essence 02 Alice had a vision - again

Essence 02 Alice had a vision - again

Essence 02 Alice had a vision - again

Essence 02 Alice had a vision - again

Essence 02 Alice had a vision - again
P.S.
Zdałam sobie tez sprawę, że w baaardzo krótkim życiu tego bloga już trzeci raz pokazuję produkt Essence. Niestety a może raczej "stety" za reklamę mi nie płacą ;), ale trzeba im przyznać jedno - umieją zachęcić takie sroki jak ja do wybrania ich marki. Zawsze podchodząc do ich szafy ślinię się jak dzieciak w sklepie ze słodyczami i zawsze zmuszona jestem wybierać, bo za dużo rzezy się do mnie na raz uśmiecha.

2 komentarze: