czwartek, 29 sierpnia 2013

Szmaragdowo mi

Emerald Sparkle od China Glaze to ciemno zielona baza napakowana do granic niemożliwości jaśniejszymi drobinami. Kolor jest faktycznie mocno szmaragdowy, soczysty i nasycony.

China Glaze Emerald Sparkle


Malowanie nie sprawia większych problemów, chociaż lakier jest dość rzadki i trzeba uważać bo może się "rozlać" tu i ówdzie. Krycie przyzwoite, dwie warstwy mogą wyglądać dobrze przy umiejętnym i dokładnym malowaniu... ale ja i tak wolę dać trzy - wiele lakierów zyskuje wtedy dodatkową głębię.


Konieczne jest pokrycie go topem, sam w sobie nie jest mocno chropowaty, ale prawdziwy urok pokazuje dopiero, kiedy powierzchnia jest gładka jak szkło. Na zdjęciach widoczna jest jedna warstwa Poshe, choć następnym razem na pewno dam dwie.

China Glaze Emerald Sparkle

China Glaze Emerald Sparkle

China Glaze Emerald Sparkle

China Glaze Emerald Sparkle

China Glaze Emerald Sparkle - zdjęcie z lampą

China Glaze Emerald Sparkle

China Glaze Emerald Sparkle

China Glaze Emerald Sparkle



wtorek, 27 sierpnia 2013

Skała

Chinko-manii ciąg dalszy, czyli dziś o China Glaze Stone Cold z kolekcji The Hunger Games.

Lakier ma matowe wykończenie, jest nafaszerowany srebrnymi drobinami - mimo to maluje się nim bardzo łatwo. Nie tworzy smug, powierzchnia jest równiutka i gładka, pięknie się poziomuje. Wysycha błyskawicznie, jednak nie "już na pędzelku", nie sprawia to problemów w trakcie malowania. Dwie warstwy to absolutne maksimum, krycie jest bardzo mocne. Zmywa się też dość łatwo, na pewno łatwiej od znanych mi dotąd lakierów z drobinkami.

W zasadzie to tyle co mam do powiedzenia, minusów nie zaobserwowano. Bardzo mi przypadł do gustu. :)

China Glaze Stone Cold

China Glaze Stone Cold

China Glaze Stone Cold

China Glaze Stone Cold

China Glaze Stone Cold

China Glaze Stone Cold
China Glaze Stone Cold

piątek, 23 sierpnia 2013

Letnia pokusa

Nazwa lakieru Sally Hansen Complete Salon Manicure Temptation jest wyjątkowo trafna. Lakier jest bardzo kuszący, kusi mnie w nim wszystko - począwszy od koloru, poprzez trwałość, pędzelek aż na zmywaniu kończąc.

Sally Hansen Temptation

Jedyne do czego mogłabym się przyczepić to dość słabe krycie, ale to chyba specyfika tego lakieru... Błyszczy jak żel, nakłada się jak świetnie, zatem te trzy warstwy potrzebne do pełnego krycia da się przeżyć.

Muszę powiedzieć coś na temat jego koloru... jest zmienny... Czasem patrząc na paznokcie widziałam słodki i cukierkowy koral, kiedy indziej pomidorową czerwień, albo lekko neonowy róż. Wszystko zależało od światła, pory dnia, tła.

Pędzelek świetnie przycięty, nieco szerszy, płaski i zaokrąglony po bokach. Oczywiście identyczny jak w przypadku innego koloru, który pokazywałam TU. "Sam" sunie po paznokciach. Lakier trzymał się na moich paznokciach naprawdę dobrze, zwłaszcza biorąc pod uwagę "wakacyjną otoczkę" - próba nie była łatwa. Nie schodził płatami, zmyłam go po kilku dniach bo... znudził mi się.

Zmywał się super, nie osadzał się na skórkach, nie wżerał w nie, kilka pociągnięć wacikiem i po lakierze nie było śladu. Niby kremowe lakiery nie przysparzają kłopotów jeśli chodzi o zmywanie, ale jedne są bardziej kredowe, marzą się, inne - tak jak ten - zmywają się jak marzenie.

Sally Hansen Temptation

Sally Hansen Temptation

Sally Hansen Temptation

Sally Hansen Temptation

Sally Hansen Temptation

Sally Hansen Temptation

Sally Hansen Temptation

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Flying Dragon

 Dzisiaj na tapecie kolejna Chinka (przeżywam pierwsze Chinko-zauroczenie ;)...) - China Glaze Flying Dragon (neon). Lakier to specyficzny - żeby nie powiedzieć dziwny - ale nie sposób odmówić mu uroku. W buteleczce lakier wygląda na typową fuksję, w której zatopione są niebieskie i różowe drobinki. Na paznokciach kolor znacznie się zmienia (w trakcie wysychania), mocno ciemnieje, zaczyna wpadać w fiolet. W świetle sztucznym to wręcz kolor śliwkowy.

Co ważne - to mat! Przy tym lakier do najłatwiejszych w obsłudze nie należy. Bardzo szybko wysycha, trudno nim precyzyjnie manewrować przy skórkach mimo że generalnie jest raczej rzadki. Szczerze - to myślałam, że osiwieję starając się później doczyścić skórki. Zmywanie... nie było AŻ TAK ciężkie jak przy klasycznych brokatach, ale te drobiny były później wszędzie na całych dłoniach, a sam pigment wżarł się niesamowicie w skórki (co nie zdarza mi się często).

Na zdjęciach trzy warstwy (na bazie z odżywki Sensique Silky Smooth).

Fot. 2 i 3 - lakier bez topu. Nie złapał mnie za serce głównie dlatego, że widoczne były grudki i krawędzie (po doczyszczaniu niedociągnięć) przy skórkach czy na krawędziach paznokci, poza tym drobiny wyglądają nieszczególnie.

Fot. 1 i 4-10 - Dragon pociągnięty jedną cieniutką warstwą Poshe Fast Drying Top Coat. Pomijając wygładzenie niedociągnięć, lakier duuużo zyskał. Drobiny stały się bardziej widoczne. Nie dla mnie chyba maty...

China Glaze Flying Dragon (neon) + Poshe

China Glaze Flying Dragon (neon)

China Glaze Flying Dragon (neon)

China Glaze Flying Dragon (neon) + Poshe

China Glaze Flying Dragon (neon) + Poshe

China Glaze Flying Dragon (neon) + Poshe

China Glaze Flying Dragon (neon) + Poshe

China Glaze Flying Dragon (neon) + Poshe (zdjęcie z fleszem)

China Glaze Flying Dragon (neon) + Poshe

China Glaze Flying Dragon (neon) + Poshe

środa, 14 sierpnia 2013

Moja Atlantyda

Cudowna, niesamowita, obłędna i tak dalej...

Nie mam słów, żeby opisać jak bardzo mi się podoba - jak dotąd najbardziej "mój" lakier wszech czasów - China Glaze Atlantis. Morska żelkowa baza nafaszerowana jest holograficznymi drobinkami do granic niemożliwości. ;) Te drobiny niczym prawdziwe skarby zatopione są w niebiesko - zielonej toni. No Atlantyda jak nic.

Początkowo miałam mieszane uczucia co do samej bazy. Jest dość mocno transparentna, przez co nawet cztery warstwy nie były w stanie dać pełnego krycia. Jednak... na zdrowy rozum - w tym szaleństwie jest metoda. To właśnie dzięki słabemu kryciu cała ta głębia ma szansę się nam objawić. Jeśli ktoś nie lubi prześwitujących końcówek paznokci (tak jak ja) wystarczy jedna cienka warstwa lakieru w zbliżonej kolorystyce pod spód - barwa nie musi być identyczna, byle nie była zbyt szarawa bo można nieładnie "zgasić" efekt. W moim przypadku był to Golden Rose Paris Summer Collection nr 222.

Bardzo ciężko oddać prawdziwy kolor Atlantisa. Aparaty odmawiają współpracy i ukrywają niecnie zielone tony. A zieleni w nim dużo, dużo więcej niż zaobserwować można na swatchach, których w internecie całkiem niemało.

Pędzelek jest bardzo wygodny, wąski i długi. Lakier nie jest szczególnie "topożerny", powierzchnia nie jest mocno nierówna aczkolwiek jedna warstwa dla zupełnego wygładzenia znacznie poprawia efekt ogólny. Niestety jak to w przypadku żelków topy takie jak Poshe czy INM mogą lekko go ściągnąć - i mnie to spotkało, aczkolwiek chyba dość delikatnie. Ciężko mi mówić o trwałości Atlantisa, gdyż przy podkładzie złożonym z odżywki i lakieru GR oceniałabym chyba raczej tych ostatnich.

Było dużo gadania, to teraz dużo zdjęć. W cieniu, w słońcu, nieostre - inaczej aparat nie chciał pokazać efektu holo drobinek :(. Najfajniejszy lakier ever ;) :


China Glaze Atlantis

China Glaze Atlantis

China Glaze Atlantis

China Glaze Atlantis

China Glaze Atlantis

China Glaze Atlantis

China Glaze Atlantis

China Glaze Atlantis

China Glaze Atlantis

China Glaze Atlantis

China Glaze Atlantis

China Glaze Atlantis